Jeśli biegasz w Runmageddonie to z pewnością zdążyłeś już go poznać, a jeśli nie to na pewno poznasz go lada moment. Człowiek performer, dusza towarzystwa, kreator i kopalnia pomysłów. Wszędzie go pełno! Biega, intryguje, wzbudza kontrowersje ale przede wszystkim zaraża pozytywną energią i doskonale wpasowuję się w model Runmageddonowego Świra.

 

Poznajcie Sir Piotra Petera Polusa – "Banksy’ego" Runmageddonu!

 

 

 

 

 

R: Kim na co dzień jest „Polus”?

P: Na co dzień jestem grzecznym, ułożonym synem swojej mamy oraz przyjacielem swojego brata a poza tym duszą towarzystwa i królem parkietu. <śmiech>

Mam różne obowiązki, które staram się rzetelnie wypełnić a swój wolny czas uwielbiam spędzać z ludźmi, z racji tego, że jestem osobą bardzo towarzyską i wszędzie mnie pełno.

 

R: Tego nie da się ukryć!

Powiedziałeś, że masz brata – czy świat jest gotów na dwóch Polusów?

P: Haha! Oczywiście!

Mój brat jest bardzo taktowny, prowadzi poważny biznes, założył rodzinę i mocno się nawzajem wspieramy. Ja natomiast oprócz jego cech, posiadam też oblicze imprezowo – towarzyskie, o czym wiele osób zdążyło się już przekonać

 

 

R: Polus, jak zaczęła się Twoja historia z RMG? Czy pamiętasz swój pierwszy start?

P: Jak to mówią: „takich rzeczy się nie zapomina!”

Wszystko zaczęło się podczas pandemii. W tamtym czasie przybyło mi bardzo dużo kilogramów. Wtedy mój ruch opierał się głównie na spacerach do lodówki i z powrotem. Jedyny trening chwytu w tamtym czasie to trzymanie pilota w ręku.

W pewnym momencie dowiedziała się o tym jedna ze stacji tv, która zaprosiła mnie do programu o tematyce: „jak pozbyć się zbędnych kilogramów”.

Sam musiałem się z tym zmierzyć zatem, co zrobiłem? Siedząc na kanapie postanowiłem zapisać się na pierwszy lepszy Runmageddon, zgodnie z myślą: „albo grubo, albo w cale!”.

 

 

R: No dobrze, ale dlaczego właśnie Runmageddon? Mogłeś zacząć biegać, pływać czy zapisać się na siłownie jak wiele innych osób na Twoim miejscu.

P. Wiedziałem, że chodzenie regularnie na siłownie i restrykcyjna dieta nie są dla mnie. Potrzebowałem silnego bodźca niczym zimny silnik, który trzeba czasem odpalić z „popychu”.

Zatem zapisałem się na Runmageddon w Poznaniu i pojechałem. Było zimno, mnóstwo błota i spędziłem na Rekrucie prawie cały dzień – ledwo to wtedy przetrwałem. Wróciłem do hotelu naprawdę wykończony. Pomyślałem  – „nigdy więcej!” – a jednak, zaraz po gorącej kąpieli, zapisałem się na kolejny start!

 

R: To kiedy pojawił się pomysł aby wnieść do RMG coś od siebie i wyróżnić się na tle pozostałych uczestników?

P: Nigdy nie było to moim planem długoterminowym i jak wiele rzeczy w moim życiu  - była to spontaniczna decyzja. Gdy dowiedziałem się, że  w Intro nie ma limitów czasowych, to pomyślałem, że można się trochę powygłupiać, gdyż nikt nie będzie oceniał ile zajęło mi pokonanie trasy.

Wtedy zgrało się to z eventem w Trójmieście, na którym po raz pierwszy pobiegłem w przebrany za marynarza. Czułem lekką niepewność, bo wszyscy uczestnicy byli w strojach sportowych itd. Ja już wtedy biegałem w Elicie i raptem staję przed startem jako marynarz - czułem się z tym nieco dziwnie.

 

 

R: No właśnie jak to z tymi strojami? Są to zawsze w stu procentach Twoje pomysły tudzież inspiracje czy może za Polusem stoi sztab, który wymyśla to wszystko?

P: Wszystkie kreacje są w stu procentach moje – od pomysłu po uszycie – no może poza strojem T-Rexa, bo z tym mógłbym sobie już nie poradzić. <śmiech>

Każdy strój jest dostosowany pod dany event lub aktualne wydarzenia geopolityczne. Zwłaszcza jeśli chodzi o to drugie, poczułem niedawno swego rodzaju misję - być może nieraz w kontrowersyjny dla wielu sposób - staram się wyciągnąć „na wierzch” pewne sprawy, zwracając w ten sposób uwagę na ważne rzeczy.

 

 

R: Biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia jakim jest Runmageddon, daje to chyba całkiem niezłe możliwości dotarcia Twojego przekazu, biorąc pod uwagę choćby to, że w ubiegłym roku wystartowało łącznie ponad 60 tys. uczestników.

P: Zdecydowanie tak. Wiele osób kojarzy Runmageddon bardziej niż samą dyscyplinę OCR. Jest to duże pole do popisu, gdzie przez zwykłe bieganie można dotrzeć do ludzi w przeróżnych aspektach, jeśli tylko ma się na to pomysł.

R: Polus, co w RMG daje Ci najwięcej frajdy?

P: Najwięcej frajdy? Ludzie! Runmageddon tworzą właśnie oni!  Osobistości, gdzie każdy jest inny i nie ważne co robi na co dzień, gdzie pracuje, czy ma dzieci czy nie – wszyscy jesteśmy tam równo ubłoceni! Tu każdy każdemu pomaga, wspiera, przez co a raczej dzięki temu atmosfera jest nie do opisania!

 

 

R: Ulubiona przeszkoda Polusa to?

P: "Pole dance" – bo lubię pole dance <śmiech>. Musisz wiedzieć, że mam poważny lęk wysokości, nad czym próbuję pracować poprzez chodzenie na ściankę wspinaczkową czy też przez pokonywanie przeszkód na Runmageddonie.

„Pole dance” jest właśnie jedną z tych przeszkód, na których mogę przekraczać swoje granice i wychodzić ze strefy komfortu. Pamiętam, że podczas pierwszych podejść do tej przeszkody byłem wręcz zmrożony i nie potrafiłem wejść na platformę, gdyż było to dla mnie po prostu bardzo wysoko.

Gdy w końcu udało mi się ją pokonać, stała się ona moją ulubioną przeszkodą. Stoi za tym nieco więcej niż tylko pokonanie jej na trasie - jest on symbolem mojej walki ze swoimi słabościami. I może „Pole dance” nie jest trudny technicznie ale samo przebywanie na wysokości jest dla mnie trudne.

 

 

R: Czy masz jakąś ulubioną anegdotę z RMG. Z jaką wyjątkową dla Ciebie sytuacją, chciałbyś się podzielić?

P: Jest ich na pewno sporo, jednak coś co dla mnie było najbardziej wartościowe to moment, w którym zadebiutowałem jako licencjonowany sędzia OCR.

Bardzo bałem się swojego pierwszego sędziowania. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Po moim debiucie moja skrzynka pękała w szwach. Zostałem zasypany pozytywnym feedbackiem od uczestników, których spotkałem wtedy na trasie.

Po pierwsze byli to Eliciarze, którzy docenili to, że zwróciłem wiele razy uwagę na ważne kwestie a po drugie to „openowcy”, którym niejednokrotnie pomogłem poprzez słuszne podpowiedzi i poprzez dzielenie się wiedzą.

Ja po prostu wiem jak pokonać przeszkody i gdy ktoś ma poważny problem to staram się pomóc jak umiem – nagle okazuję się, że to w cale nie jest takie trudne!

Czytając później wiadomości prywatne, czy komentarze na Runmageddonowych Świrach (pozdrawiamy!) niejednokrotnie się rozpływałem – to jak ludzie potrafią docenić Twoją pomoc, powoduję masę cudownych odczuć.

 

 

 

R: Z pewnością jest to kolejna cegiełka, którą dokładasz od siebie do tego by takie osoby pojawiły się na RMG kolejny raz. Polus, jedna zabawna historia ze startów, z którą chciałbyś się podzielić to:

P: Trzeźwa? <śmiech> No dobra! Widzisz, wystartowałem z „miasteczkiem Polusa” – pole namiotowe i grillowanie tuż przy trasie. Na samym początku przyjeżdżało tam mało osób 3-4 namioty. Jednak w pewnym momencie zrobiło się z tego bardzo duże pole namiotowe, które przerosło moje oczekiwania.

Pamiętam jak pierwszej nocy chciałem nieco zmotywować wszystkich do wspólnej zabawy, więc biegałem od namiotu do namiotu w stroju „Borata”.  Drugiej nocy byłem już bardziej zmęczony i potrzebowałem odpocząć, więc schowałem się w namiocie pośród innych.

 Wszystkie osoby, które nie chciały imprezować dzień wcześniej, chodziły  po polu namiotowym i mnie szukały. Niestety albo „stety” nie udało im się mnie znaleźć i myślę, że było to dość zabawne gdyż jednej nocy jest mnie wszędzie pełno na miasteczku a drugiej nikt nie był w stanie mnie odszukać.

 

 

R: Który event w ubiegłym sezonie najbardziej utkwił Ci w pamięci?

P: Myślę, że Hałdy były jednym z najciekawszych eventów w 2022. To był naprawdę niezły wycisk. Niemiłosierna temperatura, która dawała się w znaki wszystkim oraz środowisko kopalniane, pełne kamieni i unoszącego się pyłu – wystarczyło chwilę się przejść i człowiek robił się czarny! Mimo to wszystkim wciąż towarzyszyły uśmiechy na twarzach – o czym zawsze mówi Snickers (pozdrawiamy!).

W ogóle wydaje mi się, że zimowe eventy są łatwiejsze. Każdy jest skoncentrowany, bo chce dobiec jak najszybciej i się rozgrzać. Tu wszystko było gorące i ciągnęło się w nieskończoność. Można było się naprawdę solidnie upodlić.

 

 

R: Jakie są Twoje sportowe plany na przyszły sezon?

P: Widzisz, kompletnie nie spodziewałem się, że w 2021 wygram ligę Runmageddonu i wpadł mi super pomysł do głowy – pobić rekord, którego jeszcze nikt nie pobił – czyli przynajmniej trzy razy z rzędu wygrać Ligę Runmageddonu. Także jestem coraz bliżej wykonania swojego misternego planu, co znaczy, że będę na każdym evencie i przebiegnę każdy dystans.

Jest to obecnie mój priorytet do tego stopnia, że nie będę mógł pojechać wspierać swojej kobiety w Mistrzostwach Europy oraz  w Mistrzostwach Świata IRON MAN, bo w tym czasie jest Runmagedddon.

 

R: Świry strzeżcie się, bo Polus nadchodzi!

P: Tak, będę na każdym evencie i dalej będę przebierać się na Intro!

 

 

R: W takim razie, może uchylisz rąbka tajemnicy jeśli chodzi o pozasportowe plany na przyszły rok?

P: Bardzo bym chciał aby moje przebrania w przyszłym roku poruszały ważne tematy, również takie o których pisało do mnie wiele osób na zasadzie: „Polus, zwróć uwagę na to..” „Polus, może spróbuj przebrać się za…”. Niektóre z tych wiadomości wziąłem sobie mocno do serca i zobaczymy dalej jakie emocje wzbudzą wśród uczestników. Z jednej strony zależy mi na tym by przebrania szokowały a dwa by nie zawsze były oczywiste.

 

 

R: Masz to wszystko już zaplanowane?

P: Mam już zaplanowane 4 stroje, jednak nigdy nie wiadomo co akurat się wydarzy. Tak było np. z cosplayem królowej Elżbiety. Kto mógł się spodziewać, że królowa odejdzie z tego świata w tym samym czasie, gdy kończyłem już szykować strój na najbliższe Intro?

Także strój, który kończyłem wtedy szyć poszedł w odstawkę i trafił do kolejki na inny raz.

Zadałem sobie pytanie – kto jak nie Polus ubierze się za królową Elżbietę?

 

 

 

 

R: Zdania na temat tego kostiumu były dość podzielone w społeczności. Jedni uznali, że to ok i po prostu oddanie hołdu, gdy mówił o tym cały świat, zaś inni, że to kompletnie nie na miejscu. Jakie były Twoje odczucia?

P: Było to czyste nawiązanie do aktualnych wydarzeń. Nie było tam żadnego głębszego przekazu, może oprócz tego, że każdy ma swoją własną opinie. Ta opinia częstokroć stoi na fundamentach opartych o środowisko w jakim się wychowaliśmy, o ludzi, którymi się otaczamy i każdy ma swoją własną rację!

Gdy przebierałem się za Jezusa, to bardzo się bałem, że ludzie mnie wręcz „ukamieniują” na tej trasie. Mój cel wtedy był jeden – chciałem się przebrać za superbohatera, a wg. mnie Jezus nim jest, biorąc pod uwagę jego dokonania, czemu nie moglibyśmy określić go tym mianem? Chciałem wzbudzić emocje i zobaczyć reakcje ludzi, choć tak jak mówię – miałem obawy.

Chciałem też przełamać tabu oraz odegrać drogę krzyżową, mierząc się z tym na polu przeszkód. Nie miałem zamiaru tu nikogo obrażać a wręcz przeciwnie.

Odbiór z jakim wtedy się spotkałem na trasie pozytywnie mnie zaskoczył. Ludzie gratulowali mi pomysłu. Z większym hejtem po tamtej akcji spotkałem się w Internecie.

 

R: Nie był to jedyny raz gdy wzbudziłeś kontrowersje…

P: Zgadza się i domyślam się, do czego dążysz skoro mówimy o religii itp. Moje przebranie się za Prymasa z dzieckiem na smyczy – owszem mocne – miało  na celu pokazanie, że wiele spraw w tej kwestii jest po prostu zamiatanych pod dywan i ja się z tym z nie zgadzam. To mój manifest, który miał po prostu dać do myślenia.

 

R: Jesteś trochę „Banksym" Runmegeddonu.

P: O k#$%a, dobre! Tak! Możemy się pośmiać i pewne rzeczy mogą być kontrowersyjne ale mi na tym nie zależy. Czasem trzeba wyjść z czymś kontrowersyjnym, pokazać skrajny punkt widzenia, by wzbudzić dyskusję i żeby ludzie zaczęli się zastanawiać.

 

 

 

 

 

R: Będąc tego typu twórcą na pewno narażasz się na hejt, co już delikatnie przemyciłeś nieco wcześniej. Jak duża jest to skala?

P: Tak, gdy przebrałem się za Jezusa dostałem w sieci mnóstwo komentarzy – nie tylko tych przychylnych. Duża część hejtu wylała się ze strony moich znajomych, którzy pisali do mnie: „stary, chyba trochę przegiąłeś, chyba coś jest nie tak…”. Odpowiedziałem im tak samo jak dziś Tobie w pewnym momencie – mają do tego prawo, to jest ich opinia, ich racja, każdy ma prawo mieć swoją.

Hejt, który czasem gdzieś się leje na mnie, można powiedzieć, że po mnie spływa i nie dociera, niemniej czasem też na pewno daje do myślenia.

 

 

R: No właśnie, czy więcej jest tych pozytywnych opinii i poparcia czy jednak hejtu? Czego doświadczyłeś bardziej po drodze w tworzeniu „Polusa”?

P: Tutaj sytuacja wygląda tak:  Ja bardzo dużo osób przekonuję do siebie momentalnie. Jestem otwartą osobą, która jednoczy w okól siebie ludzi. Środowisko biegaczy OCR to wspaniałe osoby, z którymi chcę utrzymywać kontakt, chcę ich znać i z nimi przebywać i z tego co widzę tak samo działa to w stosunku do mnie.

Widzę to nawet w komentarzach na „Świrach”, gdzie nawet jeśli czasem leci hejt w moim kierunku to nie ma on siły przebicia - za chwilę bowiem pojawia się cała rzesza osób, która tłumi go w zarodku.

Czasem jednak zdarza się dostawać niemiłe wiadomości...

 

R: Jakie na przykład?

P: „Odwal się od mojej żony”. <śmiech>

 

R: A inne?

P: „Odwal się od mojej dziewczyny” <śmiech>

A tak serio, jest kilka osób, które nie tolerują mojego „gwiazdorstwa”. Ja absolutnie nigdy nie chciałem nim być.  To w ogóle nie był nigdy mój cel. Ja po prostu chciałbym, żeby każdy był wolny i żeby robił to co chce, nie umniejszając i nie psując innych więc robię rzeczy w swoim zakresie. Jeśli to komuś nie pasuje to proszę się odwrócić i iść w swoją stronę

 

 

 

 

 

 

R: Jesteś pomysłową osobą, która umiejętnie wykorzystuje swoją kreatywność. Może powiesz mi, co zmieniłbyś w Runmageddonie?

P: Sam bieg, trasa, organizacja, szybki proces odbierania pakietów – to wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To czego mi brakuje to before i after party. To jest coś o czym rozmawialiśmy wcześniej.

 Ktoś wychodzi z pracy po 16, wbija w dres, bierze namiot i jedzie na event, gdzie przed startem może spotkać się z resztą uczestników przy ognisku, zapoznać się, wrzucić ziemniaka w popiół, pośpiewać – jednym słowem oderwać od codzienności. Zauważyłem, że społeczność jest tego „głodna” i potrzebuję już nie tylko wspólnego czasu na trasie ale właśnie takiej integracji poza nią. Gdybyśmy do tego dodali jakąś wspólną zabawę, już poza samymi biegami – nad czym obecnie pracuję <śmiech> - to byłaby to po prostu taka wisienka na torcie!

Poza tym jest to idealna przestrzeń do wymiany spostrzeżeń po biegu, bez względu czy startujesz w Elicie czy w Open. Tak jak kiedyś ludzie siadali przy ogniu i dyskutowali, wymieniali się przeżytymi historiami, tak i tutaj mogliby po prostu się poznać.

Reasumując, nie zmieniałbym nic a jedynie dodał ten aspekt integracyjny wychodzący już poza same zawody. Runmageddon jest najfajniejszym eventem pod względem tego vibe’u między ludźmi i byłoby cudownie, gdyby poszło to też w tę stronę.

Cały czas UBOLEWAM, że nie zostałem ambasadorem Runmageddonu – Jaro, jeśli to czytasz – wyślę Ci maila na, którego możesz wysłać przeprosiny i zastanowię się czy nadal chcę nim zostać. <śmiech>

 

R: No właśnie! Polus, czy nie sądzisz, że to co robisz i to jak jednoczysz wokół siebie społeczność, nie sprawia, że jesteś naturalnym amabasadorem RMG? Czy jednak potrzebujesz oficjalnego potwierdzenia i statusu?

P: Mam swój cel i wiem, czego chcą moi znajomi, przyjaciele i inni ludzie na Runmageddonie i nawet pozostając takim renegatem/ outsiderem i w taki czy inny sposób współpracując z RMG, uda mi się go osiągnąć, tworząc coś wyjątkowego.

Po prostu biorąc pod uwagę ludzi, którzy mają doskonałe wyniki w Elicie i którzy są ambasadorami RMG, miałem wrażenie, że wygrywając ligę Runmageddonu  dwa razy z rzędu uda mi się oficjalnie zdobyć status ambasadora.

Z drugiej strony kto wie? Być może mając podpisany kontrakt z RMG, którego norm musiałbym przestrzegać, mogłoby zajść spore prawdopodobieństwo, że  „umarłbym” jako „Polus”.

 

 

R: Co powiedziałby Polus, osobom, które wahają się przed startem?

P: Nie ma się co zastanawiać! Formuły są dopasowane do Twojego poziomu fizycznego. Zacznij od Intro – nie musisz nawet biec! Wystarczy, że przejdziesz trasę, świetnie się przy tym bawiąc. Jeśli jesteś sam czy sama, to też nic straconego. Tam też są tacy jak Ty, dzięki czemu nawiązujesz nowe wspaniałe znajomości.

Tu każdy pomoże Ci z największą przyjemnością. Jeśli czegoś nie wiesz, zapytaj – na pewno nikt nie zostawi Cię samej/samego – mało tego! – zostaniesz poprowadzony jak po sznurku abyś wyszedł z uśmiechem na twarzy, z satysfakcją, że zrobiłeś coś naprawdę fajnego. Nie musisz od razu walczyć o podium w Elicie.

Uwierz mi, bo Runmageddon jest najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu obecnie. Gdybym wiecznie się bał, gdybym myślał co by było gdyby, gdybym nigdy się na to nie odważył, myślę, że nadal bym tył i siedział na kanapie. Nie miałbym tylu znajomych, przeżyć. Wystarczy przyjechać - cała reszta sama się potoczy!

 

R: Mam jeszcze pytanie ze strony społeczności. Powiedz: jak stać się takim pozytywnym wariatem jak Ty?

P: No to otworzyłeś puszkę Pandory teraz! Może zacznę z grubej rury. Pięć lat temu pękł mi tętniak w mózgu – pękł tętniak w mózgu! Po prostu nagle okazało się, że jeśli nie będzie to odpowiednio leczone, zoperowane itd. to zaraz umrę.

Wtedy chyba całkowicie odpuściłem mojego ego. Teraz przyspieszając nieco czas, nagle pojawiłem się na Runmageddonie – to była i jest żyzna gleba, a ja byłem dobrze prosperującym nasionkiem <śmiech> i zapuściłem korzenie.

Tu mogę być sobą. Chyba właśnie oto chodzi, że Runmageddon jest dla każdego! Czy jesteś gejem, czy nie, czy masz dzieci, czy jesteś rozwodnikiem/ rozwódką, czy jesteś poli, czy mono, czy pracujesz w korpo, czy robisz cokolwiek innego – tu możesz przede wszystkim być sobą! Jeśli ktoś tego nie rozumie, to najprawdopodobniej za chwilę to zrozumie i też…będzie sobą!

Od tego czasu przestałem się liczyć z tym, że muszę się dopasować, zacząłem robić rzeczy, które sprawiają mi i innym ludziom w moim otoczeniu przyjemność. Ja nie jestem świrem, czy osobą która leci po bandzie.  Jestem osobą, która lubi robić rzeczy – pozdro Kasia! – które są w zgodzie ze mną i są moim odzwierciedleniem. Mam wy#$%^&e na to jak postrzegają mnie ludzie i jeżeli ktoś ma coś przeciwko to jest to tylko jego opinia – ma do tego prawo, nikogo za to nie hejtuje i proszę, nie róbcie tego w stosunku do mnie.

 

 

R: Co byś chciał przekazać społeczności na podsumowanie ubiegłego sezonu 2022?

P: Z dużą uwagą śledziłem superligę i mówię teraz do prawdziwych sportowców. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego ile wyrzeczeń mają  za sobą czołowi zawodnicy,  aby konkurować z najlepszymi w Superlidze RMG. Jesteście zajebiści! Daleko mi do Was i wielki respekt. Moimi faworytami są Dainius Liutkus oraz Klaudia Szuba- Łata. Uwielbiam Was i obserwuję Wasz progres.

Zaś do wszystkich, którzy chociaż raz wystartowali w RMG. Jesteście wielcy! Zobaczcie ile jest osób, które tylko siedzą i gadają i nic z tym nie robią. Wy to zrobiliście! Co więcej na swoim przykładzie mogę powiedzieć ile czasu zbierałem się do startu. Musiałem znaleźć partnera, który tak czy siak mnie wystawił i szukałem miliona innych powodów by opóźnić swój start – to bez sensu. Po prostu się bałem. Te obawy były oczywiście wyssane z palca. Wystarczy słuchać ludzi w okół Ciebie, tu zawsze ktoś Ci pomoże.

Wy przełamaliście wszystkie swoje dylematy czy obawy i zrobiliście to! Jestem z Was dumny.

Szacun dla najlepszych zawodników i szacun dla wszystkich, którzy spróbowali choćby raz. Na przekór otyłości, niepełnosprawności czy na przekór czasu – masz czas na netfllix, to masz czas na Runmageddon!

Ogromny szacunek dla Was wszystkich i do zobaczenia na trasie!

 

********

 

DLA WSZYSTKICH FANÓW POLUSA I RUNMAGEDDONU PRZYGOTOWALIŚMY COŚ WYJĄTKOWEGO!

ZGARNIJ - 10% NA START W 2023 ZE SPECJALNYM KODEM RABATOWYM

 

KOCHAMPOLUSA

 

ZAPISZ SIĘ na Runmageddon