Rytuały przedstartowe Ambasadorów Runmageddonu

 

 

 

Julia Maciuszek

 

Mój rytuał dzień przed zawodami, który dla wielu może wydawać się dosyć dziwny, to pieczenie bułek. Bardzo mnie to odpręża i przy okazji mam co zjeść na śniadanie przed biegiem :) Bułka z dżemem lub miodem to mój ulubiony posiłek przedstartowy, do tego kawa rozpuszczalna z odrobiną mleka. Rozpuszczalna to moje kolejne dziwactwo przedstartowe, ponieważ na codzień piję zaparzoną kawę z kawiarki lub z przelewu. Oprócz pieczenia, dzień przed zawodami przygotowuję sobie wszystkie niezbędne rzeczy oraz planuję dzień startowy - pobudka, śniadanko, dojazd, rozgrzewka itp. Na rozgrzewce skupiam się, aby odpowiednio pobudzić ciało. Zawsze robię porządne mobility oraz aktywację, zwłaszcza pośladka, dzięki temu jest gotowe do szybkiego biagania ;) Tuż przed biegiem odpowiednio się nastrajam, odnajduję spokój i skupienie. Przyznam, że po przebiegnięciu mety potrzebuję chwili czasu, aby zjeść coś porządnego, ale jak już żołądek wraca do normy to niczego sobie nie żałuję, w końcu zasłużone, prawda? :D

 

 

 

 

 

Jakub „Gładki” Zawistowski

 

 

Chyba większość zawodników ma swój rytuał przed zawodami. Ja oczywiście też mam swoje zasady, przyzwyczajenia i zachowania bez których nie przekroczę linii startu.

Cały tydzień przed ważnym startem bardzo dużą wagę przykładam do regeneracji. Czyli śpię po 8 h dziennie, dostarczam tylko dobre kalorie od mojego cateringu (i nie podjadam Bajecznych), dorzucam więcej wizyt u fizjo, rozciągam się i roluję. 

Kolejnym aspektem jest trening. Nie przesadzam z mocnymi jednostkami i skupiam się bardziej na pobudzeniu niż trenowaniu. Dwa dni przed startem robię dzień wolny od ćwiczeń, a dzień przed startem, mniej więcej o tej porze o której będzie start następnego dnia idę na rozruch czyli pobudzenie ciała przed biegiem i mobilizacja do walki! 

Więcej o tygodniu przedstartowym napisałem TUTAJ

Śniadanie przed zawodami zazwyczaj jem w postaci shake’a, żeby szybko to strawić i mieć energię na kilka godzin. Chyba, że start jest po południu - wtedy jem jajka i chleb lub owsiankę. 

Rozgrzewka to najważniejszy moment tuż przed startem, którego zawsze bardzo pilnuję i zajmuje mi ona ok 30-40 min. Bez niej moje ciało nie będzie gotowe do tak dużych przeciążeń i łatwiej o kontuzję. Dodatkowo bez odpowiedniego pobudzenia organizmu przed zawodami nie będę w stanie wykrzesać z niego całej mocy! Jak ona wygląda? Wszystko opisałem w TYM artykule. Zawsze jest ona taka sama i różni się ewentualnie szczegółami w zależności od specyfiki toru, na jakim będę rywalizował. Czasami trzeba dogrzać bardziej same palce, czasami skupić się mocniej na bicepsach lub na samym tętnie

Ostatnie najważniejsze. Wsparcie mentalne czyli buziak od Kasi jeden żebym nie zrobił sobie kontuzji, a drugi żebym nie popełnił żadnego błędu i był przed Łysym z OSPRO :) Możecie też zobaczyć u mnie jeszcze jeden gest na linii startu. Całuję obrączkę, a raczej palec na której ona by była bo na zawodach nie mam nic na rękach poza opaskami elity. Po takim rytuale wreszcie mogę biec :P 

Teraz już wiecie czemu zajmuje mi to 40 minut :D 

 

 

 

 

 

 

Mateusz Krawiecki

 

 

Jeżeli chodzi o rytuały przedstartowe to mam ich bardzo dużo. Całość zaczyna się już od poniedziałku. Już wtedy nastawiam się na mocne ściganie w weekend, sprawdzam pogodę , dbam o odżywianie, zmniejszam objętość treningową, pilnuję snu.

W dniu startu wstaję dużo wcześniej. Robię trening oddechowy, medytacje, dobry posiłek (im dłuższy bieg, tym większy posiłek). W myślach powtarzam sobie jedno. Jesteś dobrze przygotowany, to tylko godzina bólu i cierpienia, wytrzymasz! Na miasteczku jestem godzinę wcześniej. Na rozgrzewkę ubieram się ciepło, zwłaszcza ze start jest wczesną porą. Biegam od 3 do 4 km, wykonując przy tym ćwiczenia sprawnościowe które angażują górne partie ciała. Biegając przy trasie w głowie układam sobie jak pokonam ostatnie przeszkody, obmyślam plan. Zawsze jest inna konfiguracja, więc musze mieć na to plan działania. Na koniec wykonuję kilka sprintów, by organizm poczuł zbliżające się trudy wysiłku i jestem gotowy. Sprawdzam opaski, czip oraz mój nieśmiertelnik, który zawsze ze sobą noszę. Jestem gotowy!

 

 

 

 

 

 

 

Agnieszka Rynkiewicz

 

 

Start w zawodach to niezwykłe przeżycie. Nowe doświadczenia, ekstremalne emocje, dodatkowa adrenalina przed każdymi startami. Skupienie, oczekiwania, lekki stres, niepewność przeplatana z wielką wiarą, podekscytowanie. Oj dzieje się w głowie. Żeby nie zwariować pomagają mi pewne stałe w zachowaniu, tak zwane rytuały przedstartowe.

Co robię i jak się czuję w tym czasie? Dbam o regenerację. Szczególnie w ostatnim tygodniu, niezależnie od dystansu na którym mam biec, staram się więcej odpoczywać, a mniej trenować i z niczym nie eksperymentować. Cokolwiek robię w ciągu dnia próbuję poświęcić temu jak najmniej energii. Wiadomo, że nie ze wszystkim tak się da. W domu, pracy, są obowiązki, których nie unikniemy, ale z pewnymi rzeczami można pokombinować na swoją korzyść.

Nastrajam się pozytywnie. Kiedyś przed startami towarzyszył mi duży stres. Oczywiście w dzień startu jestem poddenerwowana, ale ten strach już mnie nie paraliżuje. Dawniej martwiłam się na zapas, co to będzie jak się nie uda, będę musiała zejść z trasy, albo co jaka przeszkoda mnie zatrzyma? Dziś absolutnie się tym nie przejmuję. To jest sport, zawsze może coś pójść nie tak, ale nie można już na starcie poddawać się i wątpić. Trzeba próbować i uczyć się doceniać każdy aspekt wyścigu. Wiara w swoje siły i dobre nastawienie do samego końca. Bez tego najlepszy trening zawiedzie.

Gdy zaczynam wątpić, czy jestem gotowa, uwielbiam oglądać filmy z zawodów i przypominam sobie, jakie fajne to uczucie biec i pokonywać przeszkody. Buduję wtedy swoją pewność dobrymi wspomnieniami z mocnych, udanych treningów, z udanych startów.

Dzień przed każdymi  zawodami zawsze na kolację jem makaron z kurczakiem, nie wiem czemu ale zawsze czuję się po tym bardzo dobrze na drugi dzień. Wieczorem mam przygotowany cały zestaw startowy.  W dniu startu,  lecę z  konkretnym schematem: pobudka 2 godziny przed startem, kawa, gofr z czekoladą, rozgrzewka 30 minut przed godziną zero...

I jestem gotowa do startu :)

 

 

 

 

 

 

 

A Wy? Jakie macie rytuały przedstartowe? Prześlijcie na [email protected], zobaczymy, co się z nimi stanie 3:)